Nowy Dwór Mazowiecki 8
października
października
Nowy Dwór Mazowiecki
8- 9 października
XIV Otwarte Mistrzostwa Nowego Dworu Mazowieckiego
Warszawa (WSC)12
października
października
Warszawa (WSC)
12-16 października
World Scrabble Championships
Wrocław22
października
października
Wrocław
22-23 października
VII Mistrzostwa Wrocławia w ScrabbleGrand Prix 2011
World Scrabble ChampionshipsWarszawa (WSC), 12 - 16 października 2011
turniej nierankingowy
Każdy z nas — scrabblistów pewnie nie raz próbował opowiedzieć o swojej pasji innym ludziom. Tłumaczyliśmy, że nie wyjeżdża się na dwa dni na drugi koniec Polski dla nagród, czy pucharów, tylko żeby poukładać klocki na planszy. Bardziej wtajemniczonym być może opowiadaliśmy, jakie genialne słowa udało nam się wymyślić. Jak dzięki temu wygraliśmy kilkoma punktami. Albo jak moglibyśmy wygrać, gdybyśmy nie przegapili w końcówce kluczowego słowa. Narzekaliśmy na literki, jakie losowaliśmy i że to przeciwnicy zawsze mają więcej blanków. Spotykaliśmy się z niezrozumieniem i stopniowo dochodziliśmy do wniosku, że takie opowiadanie nie ma sensu — zrozumieć to może tylko ktoś z zamkniętego grona szaleńców jeżdżących na turnieje.
W miniony weekend nie mogłem przegapić, być może jedynej w życiu, okazji zobaczenia Mistrzostw Świata po angielsku. To co najbardziej mnie zaskoczyło, choć być może mogłem się tego spodziewać, to fakt, że istnieje świat równoległy do naszego. A nawet jeszcze bardziej szalony. Zobaczyłem grupę czasem dziwacznie wyglądających ludzi, którzy wpadli do Warszawy na kilka dni nie ze Szczecina czy Wrocławia, ale z Kanady lub Australii. Jeden z naszych reprezentantów — Zbigniew Więckowski przyleciał specjalnie ze Stanów Zjednoczonych, nie będąc pewnym czy zagra! A mimo bariery językowej o wspomnianych na wstępie tematach bez problemu można było porozmawiać ze wszystkimi.
Podpatrzyłem mnóstwo ciekawych pomysłów. Wielu miało własne, często własnoręcznie wykonane stojaczki. Każdy miał własną kartę zapisu (w stylu Dawida Pikula — eLectera), z własnym wzorem wykreślanki (ciekawe były na przykład takie z ciemnym tłem i jasnymi literami). Niejeden notował literki i wszystkie ruchy w celu późniejszej analizy. Reguły gry turniejowej były nieco inne niż u nas — wydało mi się to interesujące. Do klasyfikacji liczyła się różnica między zwycięzcą a pokonanym, a nie tylko zdobyte małe punkty. Obowiązywał dziwny system rozstawiania kilku rund naprzód, którego bliżej nie udało mi się rozgryźć. Gra trwała 25 minut. Toczyła się na obrotowych planszach, które na swoim czasie każdy przekręcał w swoją stronę. Zapisywanie wyników odbywało się przy włączonym czasie. Sprawdzanie wyrazów polegało na tym, że jeden gracz wpisywał słowo do komputera, a drugi uruchamiał sprawdzenie (bardzo ciekawy pomysł). Nieudane sprawdzenie było karane 5 punktami, a każdy gracz mógł się zastanawiać na swoim czasie czy sprawdza ułożony przez przeciwnika wyraz. Jeśli ktoś wylosował zbyt dużo literek, przeciwnik mógł podejrzeć kilka i wyrzucić wybraną z powrotem do worka.
Z samego przebiegu turnieju najbardziej utkwiło mi w pamięci kilka momentów. Niesamowita determinacja obrońcy tytułu Pakorna Nemitrmansuka z Tajlandii, która wystarczyła jedynie na zajęcie trzeciego miejsca. Wspaniała partia w ostatniej rundzie, decydująca o awansie do finału pomiędzy ostatecznie czwartym Dave'm Wiegandem ze Stanów Zjednoczonych i Andrew Fisherem — późniejszym wicemistrzem z Australii. Oraz sama transmisja z finału, którą oglądałem na telebimie w towarzystwie Polskich uczestników zawodów — Rafała Dominiczaka, Wojtka Usakiewicza i Bartka Pięty, którzy wraz z prowadzącym imprezę Brettem Smitheramem pomogli mi w zrozumieniu co się w ogóle dzieje, bo ja ze składów finalistów potrafiłem znaleźć tylko słowa NIEUFNE, DERENIE, ROZRODU czy RILSANU, niekoniecznie dopuszczalne :-). Niesamowite były reakcje kibiców, gdy późniejszy mistrz — nowozelandczyk Nigel Richards — losował kolejne blanki (9/10), czy gdy jego przeciwnik non-stop wyciągał komplety samogłosek. Najbardziej zdumiał mnie aplauz towarzyszący układaniu na stojaczku kolejnych literek słowa TOLARJEV, tak jakby publiczność wywróżyła właśnie to zagranie...
Wracając do naszych reprezentantów — jak mi mówili — jako gospodarze czuli się wspaniale, ponieważ po raz pierwszy startowało ich kilku i czuli wsparcie licznych kibiców na sali. Być może dzięki temu osiągnęli najlepsze w karierze wyniki. Najlepszy z naszych — Rafał Dominiczak zajął 55 miejsce z dodatnim bilansem (17-17 i różnica +308). Wielkie brawa należą się organizatorom z Mattela, ekipie z hotelu Hilton oraz polskim wolontariuszom z PFS. Ci którzy nie dotarli — nie wiedzą co stracili, bo wszelkie tradycyjne relacje, wyniki, przebiegi partii czy zdjęcia dostępne na oficjalnych stronach zawodów, nie oddadzą tego, co można było przeżyć uczestnicząc w tym wydarzeniu. Mistrzostwom towarzyszyły imprezy, np. Scrabble Day w namiocie pod Pałacem Kultury, gdzie zdążyłem na końcówkę po obejrzeniu finału. Trwała akurat drużynowa partia gwiazd z udziałem naszych scrabblistów prowadzona przez Tomka Zwolińskiego i Marzenę Rogalską. Zapewne wielu się zachęciło, ale by zrozumieć to o czym pisałem na początku relacji nie wystarczy uczestnictwo w takim show. Dlatego też liczę na zrozumienie — opuściłem imprezę i oddałem się swojej pasji — partii wymyślonej naprędce gry w scrabble polsko-angielskie z nowo poznanymi maniakami z USA :-).
relacja: Kamil Górka
Strona www turnieju | http://www.wscgames.com/ |