64 miłośników mieszania w worze i układania płytek na planszy postanowiło spędzić ostatni weekend na IV Mistrzostwach Sochaczewa w Scrabble pod Patronatem Burmistrza Miasta Sochaczew. Patrząc na liczbę uczestników, która idealnie wypełniłaby sześciorundową drabinkę, pojawiły się głosy, aby zmienić system i zorganizować trening przed Pucharem. Sędzia i organizator w jednym nie uległ presji i rozpoczęliśmy "klasyczny" turniej.

Wspomniany wyżej sędzio-organizator dołożył sobie kolejną rolę i jako gracz, rozpoczął turniej od sześciu zwycięstw. Niestety w ostatniej sobotniej partii musiał uznać wyższość Krzysztofa Mówki i tym samym po pierwszym dniu na sali nie było niepokonanego gracza. Na czele tabeli z wynikiem 6:1 plasowali się Michał Alabrudziński, Tomasz Nasiłowski, Krzysztof Mówka i Rafał Wesołowski. Michał z fotela lidera nie dał się zepchnąć aż do końca turnieju i zwycięstwo zapewnił sobie dwie rundy przed końcem. Dwie porażki na koniec turnieju nie wpłynęły na jego lokatę, natomiast pozwoliły jego przeciwnikom stanąć koło niego na podium. Byli to odpowiednio: atakujący z dalszego szeregu Maciej Czupryniak (niepokonany w niedzielę) i Tomasz Nasiłowski.
Z ciekawostek okołoturniejowych należy odnotować pierwszy "zarostowy pojedynek" — Piotr Broda okazał się lepszy od Wojciecha Wąsa. W turnieju wziął udział jeden debiutant — Marcin Jaworski z Warszawy — umiejętności i szczęścia wystarczyło na wygranie trzech gier, ale mam nadzieję, że się nie podda i jeszcze go zobaczymy na turniejach.

A teraz czas na smutniejszy fragment relacji i odniesienie do jej tytułu.
Wszyscy zawodnicy z podium nie zapisali sie na turniej przez formularz na stronie. Rozumiem wszystkie argumenty, że turniej był otwarty, nie było limitu zgłoszeń, itp., itd., więc można przyjść i grać. Teoretycznie można, ale organizator będący 70 km od domu nie jest w stanie o 10:55 zorganizować dodatkowego stołu z krzesłami, wydrukować formularzy zapisu partii, wyczarować pięciu dodatkowych zestawów czy kupić dodatkowe pudełka ciastek. Oczywiście zawsze jest jakiś zapas ale raczej jest on przeznaczony dla debiutantów i osób sporadycznie pojawiających się na turniejach, a nie wyjadaczy z trzydziestoletnim stażem scrabblowym. Gwarantuję Wam, że organizatorom dużo łatwiej jest przeboleć poniesione straty (czy to związane z dokonanymi zakupami, czy to z niepobranym wpisowym) w przypadku odwołania swojego zgłoszenia (co też można uczynić odpowiednio wcześniej, bo jak często w sobotę rano przytrafia nam się tak nagły wypadek, że musimy zrezygnować z wyjazdu na turniej) niż próbować rozwiązać problem udziału niezgłoszonych osób.
Chciałbym podkreślić, że nie mam żadnych pretensji do Michała, który do mnie rano zadzwonił i zapytał czy będzie miejsce i czy może przyjechać. Natomiast tworzenie sobie w sobotę rano linku do formularza (po jego wyłączeniu) i zgłaszanie się jako "Imię i nazwisko — Miasto" dla mnie jest bardziej żałosne niż dowcipne.
Szanujmy się nawzajem, bo niedługo nie będzie komu organizować turniejów — chociaż wówczas wszystkie powyższe problemy same się rozwiążą. Tylko czy o to nam wszystkim chodzi?

Na koniec chciałbym jeszcze raz serdecznie podziękować Pani Renacie Kubik i wszystkim pracownikom MOSiR Sochaczew za udostępnienie sali i pomoc w organizacji turnieju.
Mam nadzieję, że do zobaczenia za rok na piątych jubileuszowych Mistrzostwach Sochaczewa.

W tym roku na IV Wadowickie Kremówkogranie stawiło się 89 zawodniczek i zawodników. Niektórzy podejrzewali, że to z powodu przyznania turniejowi rangi Grand Prix przez Zarząd Polskiej Federacji Scrabble. Pewnie jest w tym stwierdzeniu ziarno prawdy, ale większym „magnesem” przyciągającym graczy do Wadowic, jest prawdziwie scrabblowa atmosfera stworzona przez Wadowickie Centrum Kultury, Martę Majewską i Natalię Ogierman, niestrudzone organizatorki turnieju. Ale już przybycie 3 z 7 debiutantów, to zasługa Klubu Scrabble ”Stacja Wadowice”. Klub powstał rok temu, po III Wadowickim Kremówkograniu, prężnie działa i liczy już kilkunastu graczy.

Sobotnie rozgrywki rozpoczęły się prawie punktualnie, rozegrano 7 rund, a na prowadzeniu znalazł się Paweł Mazurek z kompletem zwycięstw. Drugiego dnia tylko na jedną (10) rundę oddał prowadzenie Błażejowi Ochockiemu, ale już w kolejnej powrócił na fotel lidera i przypieczętował końcowy tryumf właśnie wygraną z Błażejem. Pawłowi wybitnie pasuje granie w Wadowicach. W trzech swoich występach zajął trzy miejsca na podium, w tym dwukrotnie zwyciężył i raz był 3. Gratulacje! O pozostałe miejsca na podium walczyło jeszcze czterech graczy. Swoje ostatnie partie wygrali i zajęli odpowiednio: drugie miejsce Kamil Górka (BMP – Były Mistrz Polski) i trzecie miejsce Dominik Urbacki (AMP – Aktualny Mistrz Polski). Najlepszy debiutantem z dorobkiem 5DP i 3782 MP został Cezary Basta z Wadowic. Zwycięzcą jednego z licznych konkursów, w tym przypadku konkursu na najdroższy wulgaryzm został Dariusz Sowula. Zainteresowanych jakie to było słowo odsyłam do relacji na żywo z tego turnieju. Cała wymieniona piątka otrzymała pamiątkowe trofea o kształcie wadowickiego przysmaku – kremówki. Oryginalne puchary ufundował Burmistrz Wadowic – Bartosz Kaliński, sprawujący honorowy patronat nad turniejem. Liczne grono sponsorów: firma LYSON, APILANDIA, Tłocznia Chocznia, INTENSO DOORS, Cukiernia Wadowice, Anonimowy Sponsor, zapewniło nagrody dla wszystkich uczestników i dodatkowo nagrody w konkursach.

W konkursie na najdroższy wyraz związany z urodą zwyciężył Tomasz Lempart za EGZEMACH – 126 pkt. W konkursie na najdroższy wyraz związany ze sportem zwyciężył Paweł Mazurek za DREPTAŁY – 149 pkt. Za najdroższy wyraz związany z remontem nagroda trafiła do Agnieszki Walas – KRYŁBYM 101 pkt. Cała trójka otrzymała bony do odpowiednich sklepów.

W konkursie ”2137” polegającym na zdobyciu tyluż właśnie MP, sztuka ta nie udała się nikomu. Zastosowano drugie kryterium polegające na zgłoszeniu w jednej partii dwóch ruchów o wartościach 21 i 37 pkt, następujących po sobie. I taka sytuacja miała miejsce aż ośmiokrotnie. Nagrodę podzielili między sobą: Jakub Hassa x2, Anna Demczyszyn, Sławomir Wiśniowski, Marta Majewska, Marcin Kurowski, Zbigniew Kania i Katarzyna Kowalska.

Firma INTENSO DOORS przygotowała dwa konkursy: pierwszy polegający na zagraniu jak najdroższych ruchów zawierających kolejne litery: I N T E N S O D O O R S, a nagrodą główną był zestaw Sodastream za najdroższy z nich. Zwyciężył Sławomir Wiśniowski układając w piątej rundzie NOSZENIA za 122 pkt. Drugi konkurs polegał na ułożeniu anagramu z frazy DRZWI INTENSO DOORS. Zgłoszono ponad 50 anagramów, a trzy które zostały nagrodzone to:

RESOR DZWONI STO DNI – wymyślony przez Krzysztofa Gibasa
DERWISZ ODNOSI TRON – wymyślony przez Jana Mrozowskiego
SZWED STRONI OD NORI – wymyślony przez Miłosza Wrzałka.
Cukiernia Wadowice tradycyjnie, zapewniła słodkości dla uczestników i dodatkowo ufundowała nagrody pocieszenia dla graczy, którzy zdobyli w kolejnych rundach najmniejszą liczbę MP (małych punktów).

Warto jeszcze wspomnieć, że patronat medialny nad turniejem sprawował portal: WadowiceOnline.pl

Na zakończeniu turnieju, podczas wręczania nagród Dyrektor Wadowickiego Centrum Kultury Pan Piotr Wyrobiec zaprosił wszystkich, za rok, na V Wadowickie Kremówkogranie. Oj będzie się działo. Do zobaczenia.

P.S. Kremówka dostała się też sędziemu co trochę osłodziło mu problemy techniczne z drukarką.

Tak jak w zeszłym roku to właśnie w Redzie rozpoczął się cykl Grand Prix i ponownie spotkaliśmy się zimową aurą (choć niestety bezśnieżną) w gościnnych progach Fabryki Kultury. Chęć zaczerpnięcia nadmorskiego powietrza, możliwość zawalczenia o zdobycie przepustki do Mistrzostw Polski, a może poświąteczny głód scrabble'owy spowodował, że został pobity o kilka osób rekord redzkiej frekwencji — stawiło się 79 poszukiwaczy złota (oczywiście chodzi o blanka 😉, w tym 11 debiutantów.

Zawody przebiegały dość dynamicznie i do 8 rundy lider utrzymywał się na prowadzeniu maksymalnie przez 2 rundy. W 9 rundzie Jakub Błażejewski postanowił to zmienić i to on ostatecznie grał o zwycięstwo z Michałem Alabrudzińskim. Scrabble'owa fortuna tym razem bardziej uśmiechnęła się do tego drugiego i to on został Mistrzem z 10 zwycięstwami — Kuba na pocieszenie zajął 2 miejsce — również 10 zwycięstw. Podium uzupełnił Łukasz Tuszyński. Zacięte walki toczyły się nie tylko na pierwszych stołach, ale również o tytuł najlepszego debiutu. Przed ostatnią rundą szansę miało aż 4 zawodników — Przemysław Butkiewicz z Gdańska, Marek Wiśniewski z Warszawy, Marcin Pestka z Gdańska oraz Wojciech Gałązka z Redy — wszyscy mianowicie mieli 5 zwycięstw. Ostatnią grę wygrał jednak jedynie Wojciech Gałązka i to on został najlepszym debiutantem (swoją drogą do tej pory najlepszymi debiutantami zostawali tylko redzianie — jeszcze mogę zapisać to słowo z małej litery :)). Najlepszym dziadkiem (takim z wnukami) został ponownie Marek Dudkiewicz, a najlepszą babcią (też z wnukami i to aż 10-ma) i zarazem najlepszą zawodniczką z powiatu wejherowskiego została Lucyna Śniadach.

W tym miejscu pragnę podziękować całej ekipie Fabryki Kultury za organizację i obecność w czasie turnieju. Mam nadzieję, ze w przyszłym roku pęknie 80.

Prawie pięćdziesiątka zapaleńców przekładania płytek z literami spotkała się w zaśnieżonym Płocku by po raz kolejny rywalizować w turnieju o puchar Prezydenta tego miasta. Tym razem patrona turnieju zabrakło na rozpoczęciu, ale w jego imieniu wszystkich uczestników powitał Adam Kotkiewicz — pomysłodawca i główny organizator turnieju.

Początek turnieju bezapelacyjnie należał do Mariusza Orła, który wygrał pierwsze sześć partii. Po pierwszym dniu na czele klasyfikacji (z wynikiem 6:1) oprócz Mariusza znajdowali się jeszcze Krzysztof Kodzis i Rafał Wesołowski. Mariusz niestety w drugiej części turnieju znacznie obniżył loty i do swojego wyniku udało mu się dołożyć jeszcze tylko jedno zwycięstwo, w przeciwieństwie do Rafała i Krzysztofa, którzy do końca rywalizowali o najwyższe lokaty.

System rozgrywania turnieju ("szwajcar" w ostatniej rundzie) doprowadził do dziwnej sytuacji przed ostatnią rundą. Prowadzący Rafał, gdyby wycofał się z ostatniej partii na 100% zakończyłby turniej na podium, a grając mógł albo wygrać turniej (przy zwycięstwie) albo spaść na trzecie lub czwarte miejsce (przy porażce, w zależności od wyników na innych stołach). Tym razem zagranie va banque "nie opłaciło się".

Układ wyników w ostatniej rundzie spowodował, że turniej wygrał Wojciech Zemło z Łodzi (po "długim finiszu", gdzie od stanu 2:3 nie przegrał już żadnej partii), przed Krzysztofem Mówką z Warszawy i Krzysztofem Kodzisem z Bydgoszczy (dla którego było to pierwsze scrabblowe podium w prawie już pełnoletniej karierze turniejowej).

Oprócz pucharów i nagród dla zwycięzców wręczone zostały także upominki w dodatkowych kategoriach:
- najlepszą zawodniczką z Płocka została Sylwia Sobiecka
- najlepszą debiutantką — Krystyna Warachowska z Torunia
- słowo związane z Płockiem — Wojciech Wojtysiak (NIELWICH) i Maciej Dąbrowski (WALECZNY)
- słowo związane z "Panem Tadeuszem" — Agnieszka Matus (SERNICA), Jarosław Michalak (PANT) i Mariusz Orzeł (EPOS).

Warto jeszcze wspomnieć o wyczynie Miłosza Wrzałka w rundach 5. i 6. Najpierw w grze z Kacprem Zegadło położył dwie premie x9, a Kacper odpowiedział jedną, a za chwilę z Rafałem Błaszkiewiczem położyli po jednej "dziewiątce". Oba wyniki (629:481 i 640:445) aktualnie plasują się w pierwszej dziesiątce klasyfikacji na najwyższą sumę małych punktów w grze.

Na koniec tradycyjne podziękowania dla organizatorów (Adam Kotkiewicz, Magdalena Świdzińska i reszta płockiej ekipy) i sponsorów/patronów turnieju: Panu Andrzejowi Nowakowskiemu — Prezydentowi Miasta Płock (za objęcie turnieju patronatem i ufundowanie pucharów dla zwycięzców), dyrekcji i pracownikom Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki (za udostępnienie sali i obsługę podczas turnieju), firmie Gumiś (za ufundowane nagrody), firmie Olewnik — Anna Mikołajewska (za przepyszne kabanosy), firmie Mattel (dystrybutorowi gry Scrabble), Panu Arkadiuszowi Iwaniakowi (za ufundowanie nagród), antykwariatowi Ballady i Romanse (za nagrody książkowe) i Pani Kasi (za pyszny sernik i ciasteczka).

Do zobaczenia w Płocku za rok na kolejnych mistrzostwach (a wcześniej na Mistrzostwach Polski w listopadzie)

Aż 24 osoby zainaugurowały nowy scrabblowy rok 2025 już trzy dni po jego rozpoczęciu. A odbyło się to — dość nietypowo — poza granicami naszego kraju...

Położone w Saksonii Chemnitz, gdzie wystartował turniej o dość piłkarskiej nazwie "Kick-off!" przywitał w piątek blisko stu graczy z Polski, Czech, i naturalnie z Niemiec. Dzięki zaproszeniu Niemieckiej Federacji Scrabble oraz kilkumiesięcznym staraniom Tomasza Lemparta, Jacka Mańko i Sławomira Piotrowskiego miasto przyjęło gości zza wschodniej granicy w wyjątkowo atrakcyjny sposób. Już początkowy lunch pokazał, że każdy uczestnik wyjedzie nie tylko bogatszy o nowe scrabblowe znajomości, ale i o kalorie 😉.

Jednak trzymając się zasad świetnie znanej nam gry — oprócz walki o główne trofeum Polacy walczyli o najciekawszy zdaniem Niemców germanizm, a także o najdroższe słowo z użyciem litery "Ą". W kategorii najważniejszej początkowo sporo do powiedzenia miał Adam Grzelec — liderujący po pierwszym dniu (turniej odbywał się przez 3 dni). W sobotę do głosu doszli jednak nasz sędzia Mariusz Wrześniewski (poproszony do gry, aby uniknąć bye'a), nasza najlepsza scrabblistka Justyna Górka, a także przedstawiciele doświadczenia i młodej krwi — jak Dominik Urbacki czy Rafał Błaszkiewicz.

Turniej rozstrzygnęło ostatnie spotkanie w niedzielę na stole nr 1, które wszyscy śledzili z zapartym tchem... A cichutkie "jest!" Justyny w jej mniemaniu usłyszała prawdopodobnie cała Polska! 13 z 15 wygranych rund i zasłużony triumf — czego chcieć więcej?

Ewentualnie poduszki za słowo z literą "Ą"! Tę Justynie sprzątnął sprzed nosa scrabblowy weteran Krzysztof Sporczyk. W kategorii najlepszego germanizmu Bartek Bartczak czy Krzysztof Obremski dwoili się i troili — jednak z pozoru proste dla polskiego ucha słowo SZYNKOM Krzyśka Gibasa najbardziej zachwyciło niemieckie grono (jako germanizm od SCHINKEN). Amatorzy wędlin czy pobytów w karczmie?

Tego nie wiemy — i wiedzieć nie musimy — musimy natomiast serdecznie podziękować Tomkowi i Sylwii, Jackowi, Sławkowi za świetną organizację pierwszego turnieju na terenie Niemiec, Mariuszowi za sprawiedliwe sędziowanie (drugiego miejsca sam sobie raczej nie przyznał...?), Jackowi za pomoc w tłumaczeniach... A wszystkim rywalom, a jednocześnie przyjaciołom z Polski za znakomite chwile, jakie przeżyliśmy przy stołach i poza nimi. Załączamy również pozdrowienia dla gospodarzy i braci z Czech — Herzlichen Dank & mnohokrát děkujeme!

Podziękowania należą się również sponsorowi INTENSO DOORS za pomoc w przygotowaniu turniejowych koszulek i ufundowaniu dodatkowych gadżetów dla zwycięzców turnieju, a także firmie BROKREACJA za ugaszenie pragnienia uczestników turnieju.

Gospodarze już zapowiedzieli kontynuację międzynarodowej rywalizacji, tym razem za rok w Poczdamie!